Przejdź do głównej zawartości

Wywiad z Oliwią Polak


Oliwia Polak

Wybitna wokalistka z umiejętnościami gry na pianinie oraz gitarze. Aktualnie jest studentką, która przez dwa lata kształciła się wokalnie pod kierunkiem Pani Elżbiety Niczyporuk. Osiągnęła wiele wysokiej rangi sukcesów między innymi III miejsce w XXVII Ogólnopolskim Przeglądzie Piosenki Licealisty „WYBRYK” we Wrocławiu, Nagrodę Specjalną Czechowicza w VIII Ogólnopolskim Konkursie Poezji Śpiewanej, I miejsce w XXVI Międzynarodowym Festiwalu Piosenki w Białymstoku w kategorii „Duety” oraz otrzymała stypendium artystyczne od Prezydenta Miasta Lublin.



Jak zaczęła się Twoja przygoda ze śpiewaniem?

Moja przygoda ze śpiewaniem zaczęła się jeszcze w przedszkolu. Ja zawsze byłam otwarta, lubiłam śpiewać i pamiętam jak powiedziałam mojej pani przedszkolance, żeby mi dawała długie role, bo się szybko uczyłam i bardzo lubiłam występować. Pamiętam nawet mój pierwszy występ, kiedy śpiewałam podczas święta górnika, byłam wtedy przebrana za krakowiankę, a mój ukochany z przedszkola był przebrany za górnika i śpiewaliśmy w duecie. To było dla mnie całkowicie naturalne, że wyjdę i zaśpiewam bez żadnej tremy.

Czym jest dla Ciebie śpiewanie?

Śpiewanie jest dla mnie takim wejściem w duszę. Tak jak lekarz może rozkroić człowieka i zobaczyć co jest w środku, tak dzięki temu, że ktoś dla mnie śpiewa albo, że ja mogę dla kogoś śpiewać, mogę wejść w jego duszę i zobaczyć co jest w środku. Jak śpiewam dla kogoś i widzę w jego oczach, że mu się to podoba, to mogę zobaczyć co on ma w duszy. To jest coś co daje generalnie muzyka, coś, czego tak po prostu z człowieka nie wydusimy zwykłymi słowami.



Jak czujesz się na scenie?

Tak jak mówiłam, kiedyś to było naturalne, weszłam, zaśpiewałam, zeszłam bez żadnego problemu. Później zaczął wchodzić stres, skupiałam się na tym co ja czuje wchodząc na scenę, że mam tremę lub, że się boję. Teraz, kiedy wchodzę na scenę, myślę o tym, że mogę dać coś od siebie, jakąś cząstkę mnie innym ludziom i sprawia mi to wielką przyjemność. Kiedy świecą na mnie reflektory, liczę się tylko ja i to co mam do przekazania, to jest niesamowite uczucie. Każdemu polecam. (śmiech!)

Potrafisz ocenić kiedy Twój stres był największy?

Myślę, że największy stres zaczął pojawiać się w gimnazjum, wtedy już włączyła się świadomość tego, że ktoś może mnie ocenić, komuś może się nie spodobać to co robię, ktoś może mnie zgnębić za to, że w ogóle śpiewam, wtedy zaczęło to boleć. Również ciężkie było to, kiedy ludzie zaczęli mnie porównywać, ponieważ stresowałam się tym, że muszę pokazać się z jak najlepszej strony.



Czy zdajesz sobie sprawę z tego co wpływa na to, że się stresujesz?

Najbardziej właśnie ta opinia ludzi. Kiedy wrzucam piosenkę na youtube lub nawet post na facebooka, to pierwszym pytaniem jakie się nasuwa, jest „A co ludzie powiedzą?”. Mi się to podoba, ale ludziom to może się nie spodobać, np. jak ktoś da łapkę w dół, to czy mnie to zaboli. Jeżeli ktoś mi napisze prywatnie, że to i to mu się nie podobało, to ja jestem w stanie to zmienić, lub tak jak czasem podchodzili do mnie ludzie po koncercie i mówili co można byłoby poprawić, to ja wtedy z wielką chęcią wcielam to w życie. Natomiast jeżeli ktoś da łapkę w dół i nie powie dlaczego, to jednak jest ciężkie.

W jaki sposób nauczyłaś się jak sobie radzić z tym stresem? Czy może ktoś Ci w tym pomógł?

Najwięcej wiedzy na ten temat pozyskałam od Sorki Niczyporuk. Generalnie ja nie tylko podczas śpiewania mam stres, ale jak np. muszę napisać jakiś ważny egzamin, to reaguję straszliwym stresem. Jest on zupełnie innego rodzaju niż ten na scenie, bo na scenie mój organizm reaguje całkiem inaczej. Ale najważniejsze to chyba takie uspokojenie się, uświadomienie sobie tego dlaczego tam jestem, że chcę się pokazać z jak najlepszej strony, chcę coś dać komuś. Są również różne fizyczne techniki jak np. zaciskanie mięśni, rozmasowywanie karku i rozluźnianie, żeby przede wszystkim nie trząsł się głos, bo to był mój chyba taki największy problem, albo też trzęsące się nogi. Zawsze pomagało mi kiedy na widowni zobaczyłam kogoś, kto trzyma za mnie kciuki i po prostu jest tam dla mnie. Było mi ciężko kiedy nie było Sorki Niczyporuk, czułam, że nie mam wtedy tego wsparcia i mimo tego, że wiedziałam, że na pewno trzyma kciuki gdzieś tam z fotela, to i tak ciężko było mi jej nie widzieć w tłumie. Jednak największy stres zawsze odchodził jak były owacje na stojąco, jak później jeszcze bisujesz, to w ogóle na luziku. (śmiech!)



Są osoby, które stresują się przed występem, a wychodząc na scenę czują się jak ryba w wodzie, czy Ty jesteś jedną z nich?

To znaczy tak, ja ogólnie bardzo lubię to uczucie kiedy stoję przed kurtyną, poziom adrenaliny osiąga wtedy szczyt i po prostu wszystko się we mnie trzęsie i jak już wejdę na scenę to stres jest ogromny, nawet jeszcze większy, ale z drugiej strony jest to tak przyjemne uczucie, że to bierze górę. Mimo tego, że wychodzę na scenę i dalej mi się trzęsą nogi, albo głos też gdzieś tam mi zadrży lub nieczysto trafię w jakiś dźwięk, bo to też jest zazwyczaj przez to, że stres mnie zjada, to jednak czuję się jak ryba w wodzie i jest to naprawdę warte. Chęcią bycia na scenie przezwyciężam stres.

Jeżdżąc na różne konkursy, obserwowałaś stres u innych, w jaki sposób on się objawiał?

Przede wszystkim zapominanie tekstu, to jest chyba najgorsze. Ja zawsze strasznie współczułam ludziom, bo raz byłam w takiej sytuacji, więc doskonale wiem co wtedy czują. Na pewno też drżenie rąk, przez co trzęsie się mikrofon oraz drżenie głosu. Zawsze jednak podziwiam ludzi, bo na jaki konkurs bym nie pojechała, to raczej większość sobie tak bez problemu radziła z tym stresem. Często miałam takie wrażenie, że już im nie zależy, że wchodzą na scenę, zaśpiewają i rozwalą wszystko. Najczęściej właśnie takie osoby z mocnym, potężnym głosem, wychodziły na scenę bez żadnego stresu, wiedząc, że one to wygrają, ja nigdy nie miałam takiej pewności siebie. Pamiętam, kiedy byłam na Jesiennym Konkursie Poezji Śpiewanej, to miałam do zaśpiewania taki jeden dźwięk, który nie zawsze mi wchodził na próbach, na przesłuchaniach go nie zaśpiewałam, ale mimo tego przeszłam dalej i kiedy byłam na gali i wiedziałam, że nie mam nic do stracenia, to ten dźwięk wszedł mi bez żadnego problemu, po prostu to puściłam. Wydaje mi się, że jeżeli ktoś jest pewny tego, że już coś jest w garści, to wychodzi bez tej blokady.

Kiedyś ktoś mi powiedział, że jeżeli przestanę mieć stres, to trzeba przestać śpiewać, bo wtedy przestanie mi po prostu zależeć na tym co robię.



Co powiedziałabyś osobom, które nie potrafią poradzić sobie ze stresem?

Najważniejsze jest to co oni czują na scenie, opinia ludzi nie jest taka ważna. Co człowiek to opinia i naprawdę nie każdemu musi się podobać to co robimy, więc nie powinniśmy się tym przejmować. Dawajmy z siebie wszystko, żebyśmy byli sami usatysfakcjonowani z występu. Ja miałam z tym duży problem, ponieważ jestem perfekcjonistką i zawsze chciałam, żeby każdy dźwięk był tak jak ja chciałam, a nie miałam chyba w życiu takiego występu, żeby wszystko było idealnie. Na scenie nie powinniśmy być tymi perfekcjonistami, powinniśmy bawić się muzyką, wejść w to co śpiewamy i wtedy stres powinien puścić.

Dziękuję Ci bardzo za udzielony wywiad! :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Czym jest trema i jak sobie z nią radzić?

Czym jest trema? Trema jest bardzo powszechnym oraz nie do końca określonym zjawiskiem. Tyle ile ludzi, tyle jej definicji. Każdy z nas odczuwa ją na swój sposób. Może się ona przejawiać poprzez: - bladość, pocenie się, przyspieszone bicie serca, drżenie nóg i rąk, zawroty głowy, uczucie słabości, napięcie mięśniowe, suchość w ustach, - luki pamięci, słaba koncentracja, - tiki nerwowe, nerwowy śmiech, - negatywne myślenie, zwątpienie we własne umiejętności, - lęk, niepokój, zwiększona czujność, drażliwość, agresja. Proces radzenia sobie z nią, każdy, indywidualnie, powinien zacząć od poszukiwania odpowiedzi na pytanie: Czym jest trema? Większości osób już ten etap daje bardzo dużo. Jedna z bardziej ogólnych definicji tremy, autorstwa Kępińskiej-Welbel, przedstawia ją jako: „dynamiczny proces psychiczny związany z publicznym wykonaniem utworów muzycznych, gdy wykonawca spodziewa się oceny ze strony słuchaczy” (Kępińska-Welbel, 1991, str. 468). Autorka odnosi się do w

Wywiad z Elżbietą Niczyporuk

Elżbieta Niczyporuk Nauczycielka z pasją, wokalistka, dyrygentka i założycielka trzech chórów: Akademos, Akademos Junior i Akademos Kids w Międzynarodowych Szkołach Paderewski w Lublinie. Ukończyła z wyróżnieniem Wydział Artystyczny na Uniwersytecie Marii Curie Skłodowskiej w Lublinie. Nagrodzona między innymi Złotą Odznaką Polskiego Związku Chórów i Orkiestr, Medalem Ministra Edukacji Narodowej, Medalem 700-lecia miasta Lublin. Zdobywczyni II miejsca w Ogólnopolskim Plebiscycie „Pedagog Roku”. Jak zaczęła się Pani przygoda ze śpiewaniem? Generalnie już w przedszkolu, bo od zawsze uwielbiałam wszelkiego rodzaju występy solowe, takie gdzie faktycznie mogłam sobie indywidualnie pośpiewać. W szkole - zawsze z gitarą - byłam w pewnym sensie solistką i takim jakby leaderem. Wiesz, kto ma gitarę ten ma władzę (śmiech!), ponieważ może narzucać tonacje, tempo itp. Później przez cały czas, również na studiach śpiewałam sama dla siebie i wtedy właśnie zaczęła się bardzo intensywna